Wschód
Coby tak dodać odrobinę symboliki do tego początkowego wpisu, odwołam się do innego początku. Cudu, który dzieje się codziennie, jakby w tle, bez niczyjej zgody i ingerencji. Często nawet go nie zauważamy, doceniamy jedynie w ponadcodziennych okolicznościach przyrody. Majestatyczne góry, morze sięgające horyzontu, piękna polana, najlepiej taka z delikatną mgiełką i jakimś ptaszątkiem w tle... wtedy to się statywy ustawia, wyczekuje TEN moment i cyka foty na potęgę. Złapać w kadrze wschód. No i owszem, jest się później czym pochwalić. Tylko czy naprawdę tylko o to tu chodzi. A może by tak go poprzeżywać? Na spontana, na żywca. Tak po prostu usiąść i się pogapić. Pozwolić się zainspirować. Może coś dobrego wpadnie do głowy, do serca. Poczujesz przypływ miłości (kto wie, może przy odpowiednim towarzystwie spłodzisz akurat genialnego potomka ;). Może poczujesz bliskość stwórcy i poczynione teraz ważne postanowienie tym razem uda się dotrzymać. A może zwycz...