Wschód



   Coby tak dodać odrobinę symboliki do tego początkowego wpisu, odwołam się do innego początku. Cudu, który dzieje się codziennie, jakby w tle, bez niczyjej zgody i ingerencji. Często nawet go nie zauważamy, doceniamy jedynie w ponadcodziennych okolicznościach przyrody. Majestatyczne góry, morze sięgające horyzontu, piękna polana, najlepiej taka z delikatną mgiełką i jakimś ptaszątkiem w tle... wtedy to się statywy ustawia, wyczekuje TEN moment i cyka foty na potęgę. Złapać w kadrze wschód. No i owszem, jest się później czym pochwalić. Tylko czy naprawdę tylko o to tu chodzi.

   A może by tak go poprzeżywać? Na spontana, na żywca. Tak po prostu usiąść i się pogapić. Pozwolić się zainspirować. Może coś dobrego wpadnie do głowy, do serca. Poczujesz przypływ miłości (kto wie, może przy odpowiednim towarzystwie spłodzisz akurat genialnego potomka ;). Może poczujesz bliskość stwórcy i poczynione teraz ważne postanowienie tym razem uda się dotrzymać. A może zwyczajnie złapiesz dobry humor, którym będziesz zarażać bliskich przez cały dzień. Albo wymyślisz zarąbisty szybki obiad, przy którym dzieci będą wolały o dokładkę, a druga połówka w podziękowaniu pomasuje ci stopy. Może napiszesz piosenkę, której pozytywna energia zainspiruje kogoś innego do napisania o niej kilku słów. Może potem ktoś tego utworu posłucha i jego krok tego dnia stanie się lżejszy.

Gdyby nie wschód, nie byłoby naszej codzienności. Tej zwykłej, pozornie monotonnej, zabieganej, wypełnionej wyzwaniami, obowiązkami. Jednak każdy wschód jest szansą, może być początkiem czegoś dobrego. Bo przecież niemożliwe nie istnieje, a nawet jeśli tak, to udawaj, że tak nie jest.
A ci ludzie ze wschodu wiedzą o tym najlepiej :)Sami posłuchajcie:

                   Chonabibe "Wschód"

Ps. Dla wybrańców używających googleplejów/spotifajów itp. polecam odszukać ten utwór w koncertowym wydaniu Chonabibe z Orkiestrą Tomasza Momota. Jest moc :)





Komentarze